129. rocznica urodzin świętego Maksymiliana Kolbe

rodzina-Kolbe
fot. UM Zduńska Wola

8 stycznia 1894 roku przy ulicy Browarnej 9, przyszedł na świat, jako drugi syn z kolei (po Franciszku) Rajmund, późniejszy ojciec Maksymilian.

W akcie chrztu zapisano:

Dział się to w mieście Zduńskiej Woli 8 stycznia 1894 roku o godzinie 4 po południu. Stawił się osobiście Juliusz Kolbe, lat dwadzieścia trzy, z zawodu tkacz, zamieszkały w Zduńskiej Woli, w obecności Leopolda Langner, lat trzydzieści, ze wsi Zduny i Franciszka Dąbrowskiego lat trzydzieści ze wsi Ogrodziska, z zawodu tkaczy. Okazali nam dziecko płci męskiej, oświadczając, że urodziło się ono we wsi Zduńska Wola, w dniu dzisiejszym, o godzinie 1 w nocy z jego ślubnej małżonki Marianny z Dąbrowskich, lat dwadzieścia cztery. Dziecku na chrzcie nadano imię Rajmund. Rodzicami chrzestnymi byli Leopold Lange i Anna Dąbrowska. Akt ten, po odczytaniu go przy ojcu i dwóch chrzestnych, którzy nie umieją pisać, został podpisany tylko przez nas ks. Franciszka Kapałczyńskiego.

Kolbowie Juliusz i Marianna prowadzili cztery warsztaty tkackie i mieli na utrzymaniu jednego czeladnika i dwóch terminatorów ( uczniów). Przez półtora roku pomagała im w paracy młodsza siostra Marianny Anna.

Jak wspominała ta ostatnia:

Marianna Kolbowa zajmowała się gospodarstwem domowym i wychowywaniem synów. W domu był zwyczaj, że codziennie o 8 rano oboje małżonkowie wraz z czeladnikiem chodzili do kościoła na mszę św. Później spożywano śniadanie. Juliusz Kolbe nie pracował na warsztacie tkackim. Zajmował się przyjmowaniem materiałów od Żydów. Przynosił z miasta od fabrykantów żydowskich osnowę i wątek do warsztatów domowych, a potem gotowy materiał odnosił pracodawcom. Pracodawcę można było zmienić, gdyż praca i płaca nie były jednakowe. Nieraz sam fabrykant odmówił pracy. Poza pracą, związaną z dostawą materiału i odstawieniem towarów. Poza pracą związaną z dostawą materiałów i odstawianiem towarów, Juliusz Kolbe uczył rzemiosła tkackiego, miał dozór nad warsztatami.

Mieszkanie małżonków Kolbe składało się z jednej izby: duża sala, a w niej warsztaty tkackie w jednym rogu, a w drugim kuchnia. Niewielka część Sali była przegrodzona. Tam był pokoik Kolbów. W pokoiku znajdował się charakterystyczny ołtarzyk z obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej, krzyżyk stojący, posążki aniołów i lichtarze ze świecami. Lampka oliwna świeciła się przed ołtarzykiem w środy, soboty i niedziele oraz w uroczystości Matki Boskiej.

W relacji Anny Kubiak siostry Marianny możemy przeczytać, że cała praca i wszystkie zamiary Juliusza skierowane były na wychowanie i wykształcenie dzieci. Sam posiadał wykształcenie w zakresie szkoły powszechnej, podobnie jak jego żona Marianna. Dzieci uczyli czytać i pisać sami rodzice.

Wątpliwe jest jednak, że oboje małżonkowie posiedli umiejętność pisania i czytania. Świadczyć o tym może np. przytoczony powyżej akt chrztu, w którym ksiądz Kapałczyński zapisał, że „Akt ten, po odczytaniu go przy ojcu i dwóch chrzestnych, którzy nie umieją pisać, został podpisany tylko przez nas ks. Franciszka Kapałczyńskiego" oraz wzmiankowana relacja siostry Marianny, w której wspominała, że dzieci Dąbrowskich nie chodziły do szkoły powszechnej.

Gdy mały Rajmund liczył zaledwie roczek Kolbowie z powodu pogarszających się warunków materialnych przenieśli się do Łodzi. Tam w 1896 roku urodził się trzeci syn Józef, późniejszy brat zakonny Alfons. W Łodzi nie zostali jednak na długo. Jak wspominała Anna Kubiak „Juliusz jednak krótko tam pracował, gdyż jako samodzielny rzemieślnik od młodych lat przyzwyczajony był do własnego warsztatu prac".

Opracowanie: Tomasz Polkowski, Muzeum Historii Miasta Zduńska Wola

Źródło: UM Zduńska Wola